«
»
Stare Melodie na Facebook
StareMelodie.pl - kanał RSS

Tego nie wolno wziąć do ręki 1192

tytuł:

Tego nie wolno wziąć do ręki

gatunek:
piosenka
oryginał z:?
1930 roku

Już w naturze mojej leży:
się nie lubię dać oszukać.
Nie kupuję kota w worku,
u mnie nóżki wprost na stół.
Lubię towar wziąć do ręki,
tu pomacać, tam popukać,
wiem przynajmniej co handluję,
co kobita, a co wół.

Ale u nas, jak coś dotkniesz,
na to zaraz jest higiena –
pomacane, to sprzedane,
zapakują ci to w mig.
Musisz kupić, chcesz, czy nie chcesz,
wszystko jedno, jaka cena,
bo inaczej awantura,
zaraz wielki gwałt i krzyk.

Tego nie wolno wziąć do ręki!
Tego nie wolno wziąć do ręki!
Możesz obejrzeć, możesz popatrzyć,
możesz pomacać nawet też.
Ale za żadne skarby, męki,
tego nie wolno wziąć do ręki!
Bo pomacane, to już sprzedane,
zapakowane i sobie bierz.

No taka bezczelność jest bez granic,
to moje palce są już na nic?
To ja mam tak zapłacić za nic?
Do tego jeszcze gębę stul?

To jest nieszczęście te udręki,
żeby nie wolno wziąć do ręki.
To jest jak nos bez jednej dziurki,
to jest tragedia, to jest ból.

Ja mam żonkę, ja nie powiem,
żeby była w pełni życia,
no nawet jeszcze żyje,
choć ma już czterdzieści lat.
Ja ją kocham tak, jak tifus,
tak, jak weksel bez pokrycia,
zamiast raz ją pocałować,
raczej bym truciznę zjadł.

Ja mam również przyjaciela –
czysty wariat z mokrą głową –
młody człowiek, to zboczeniec,
moim zdaniem nie wart żyć.
On z nią chodzi, on ją kocha,
on zatraca przy niej z mową,
ja aż pękam na ten romans,
ja mu mówię: kretyn! Idź!

Tego nie wolno wziąć do ręki!
Tego nie wolno wziąć do ręki!
Możesz popatrzyć, możesz pogadać,
możesz powąchać nawet też.
Ale ty nie znasz chyba męki,
skoro ty bierzesz to do ręki.
Ja to już muszę, jestem ofiara,
ty jesteś młody, co ty chcesz.

Taka na życiu męskim plama,
co siedem razy była mama,
żeby się powiesiła sama,
miałbym na ustach wieczny śmiech (ha, ha, ha, ha!)

To jest nieszczęście te udręki,
ale nie wolno wziąć do ręki!
To jest kobita, to jest satyra,
to jest parodia, to jest grzech.

                            
                            
Objaśnienia:
1) nóżki na stół
-
(przest.) powiedzmy sobie wprost, grajmy w otwarte karty, bądź szczery pyktakże: płać, wyłóż pieniądze
2) weksel
-
(niem. Wechsel - zmiana) zobowiązanie zapłaty

Przepisał dla Państwa Bartek.

Legenda:
inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu
abc (?), (abc?) - tekst poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc ... def - tekst jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu)
abc/def - tekst przed i po znaku / występuje zamiennie
abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza
(abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika

kierownik 2016-10-21 18:06
Na Krukowskiego zawsze można liczyć. 😉
Bartek 2016-10-21 18:40
No sama przyjemność z przepisywania!

Już w naturze mojej leży:
się nie lubię dać oszukać.
Nie kupuję kota w worku,
u mnie nóżki wprost na stół.
Lubię towar wziąć do ręki,
tu pomacać, tam popukać,
wiem przynajmniej co handluję,
co kobita, a co wół.
Ale u nas, jak coś dotkniesz,
na to zaraz jest higiena –
pomacane, to sprzedane,
zapakują ci to w mig.
Musisz kupić, chcesz, czy nie chcesz,
wszystko jedno, jaka cena,
bo inaczej awantura,
zaraz wielki gwałt i krzyk.

Tego nie wolno wziąć do ręki!
Tego nie wolno wziąć do ręki!
Możesz obejrzeć, możesz popatrzyć,
możesz pomacać nawet też.
Ale za żadne skarby, męki,
tego nie wolno wziąć do ręki!
Bo pomacane, to już sprzedane,
zapakowane i sobie bierz.

No taka bezczelność jest bez granic,
to moje palce są już na nic?
To ja mam tak zapłacić za nic?
Do tego jeszcze gębę stul?

To jest nieszczęście te udręki,
żeby nie wolno wziąć do ręki.
To jest jak nos bez jednej dziurki,
to jest tragedia, to jest ból.

Ja mam żonkę, ja nie powiem,
żeby była w pełni życia,
no nawet jeszcze żyje,
choć ma już czterdzieści lat.
Ja ją kocham tak, jak tifus,
tak, jak weksel bez pokrycia,
zamiast raz ją pocałować,
raczej bym truciznę zjadł.
Ja mam również przyjaciela –
czysty wariat z mokrą głową –
młody człowiek, to zboczeniec,
moim zdaniem nie wart żyć.
On z nią chodzi, on ją kocha,
on zatraca przy niej z mową,
ja aż pękam na ten romans,
ja mu mówię: kretyn! Idź!
Tego nie wolno wziąć do ręki!
Tego nie wolno wziąć do ręki!
Możesz popatrzyć, możesz pogadać,
możesz powąchać nawet też.
Ale ty nie znasz chyba męki,
skoro ty bierzesz to do ręki.
Ja to już muszę, jestem ofiara,
ty jesteś młody, co ty chcesz.

Taka na życiu męskim plama,
co siedem razy była mama,
żeby się powiesiła sama,
miałbym na ustach wieczny śmiech (ha, ha, ha, ha!)

To jest nieszczęście te udręki,
ale nie wolno wziąć do ręki!
To jest kobita, to jest satyra,
to jest parodia, to jest grzech.
Dodaj komentarz
Szukaj tytułu lub osoby

Posłuchaj sobie

0:00
0:00
druga strona audio:
„Daj mi Boże bez uroku!”
Podobne teksty:
To był szał 2
To ja się śmiałem 2
On się uparł 2
Twoja żona tańczy charlestona 2
Pan Antoni na harmonii 2
Przez żołądek do serca 2
Pan ma profil jak Teofil 2
Wiosna nas pogodzi 2